Zastanawiałaś się kiedyś co najbardziej lubię czytać, albo jaka jest moja ulubiona potrawa? Tekst trochę na rozluźnienie, a trochę na lepsze poznanie. 12 faktów o mnie!
Ale od czego by tu zacząć… Chyba od najbardziej podstawowej rzeczy, czyli tego, że 1. jestem żoną. Nadal nie mogę się czasem nadziwić tą decyzją. Ale jeszcze nie było dnia, w którym bym tego żałowała. Znamy się z M od wielu lat i można powiedzieć dojrzewaliśmy razem i dobrze mieć przy sobie takiego Pana. Lubię z nim jeść, śpiewać, tańczyć, podróżować, oglądać filmy, płakać przy nim, modlić się z nim, bać się przy nim (o ile o strachu, w ogóle mogę mówić w kontekście lubienia). Właściwie mogłabym tu wymieniać w nieskończoność, bo ten człowiek wypełnia ogromną część mojego świata, wiadomo.
2. Jestem projektantką. Dobra, to teraz lecimy z zawodem. Już o tym pisałam, wiec odsyłam tutaj, że bardzo przypadkowo trafiłam na studia wzornicze. Ale bardzo się cieszę, że tak się stało, bo jestem bardzo szczęśliwa i spełniona w tym zawodzie. Jednak ta żyłka tworzenia przeważyła i okazuje się, że bez tworzenia czuję się niezrealizowana.
3. Jestem osobą wierzącą. Nie mogłam o tym nie wspomnieć, bo przecież to ogromna cześć mojego życia. Właściwie w mojej głowie ciągła. Bóg to moja podstawa, to mój sens i nie wyobrażam sobie inaczej. Jestem wierząca i też praktykująca. Więc tak, spotkacie mnie w kościele.
Dodam tylko, że właściwie w wieku 15 lat zdecydowałam o wierze i o tym, że jest to dla mnie ważne. I wzrastam w tym od tego czasu, z różnym skutkiem.
4. Uwielbiam czytać. No to wiadomo. Co chwilę na insta pokazuję Wam co czytam i co polecam. Jeden mam problem, chciałabym mieć na to więcej czasu. Ostatnio mam tak, że zasiadam do książki i zasypiam po kilku stronach. Nie dlatego, że jest nudna czy zła, ale dlatego, że zwyczajnie jestem zmęczona. Swój biznes jednak bardzo absorbuje 😉
5. Moim marzeniem jest mieć domek na Florydzie. Ci, co mnie znają, wiedzą, że Stany bardzo są mi bliskie. Na Florydzie pracowałam przez 3 miesiące i ten klimat jest dla mnie idealny. Cieplutko, nawet bardzo, ale też wilgotno, co sprawia, że nie jest to aż tak męczące. Zimy bardzo nie lubię, wiec akurat na czas naszych zimnych miesięcy będę wyjeżdżała do mojego letniskowego domku. Dobry plan, co?
6. Rysowanie to dla mnie najlepszy sposób na odpoczynek. Kiedy po męczącym dniu wracam do domu, to zazwyczaj można mnie zobaczyć przy naszym ogromnym biurku malującą farbami. W tle zazwyczaj lecą Gilmore Girls (uwielbiam). A co maluję? Albo swoje rysunki i szkice. Czasem bawię się akwarelowymi kolorowankami. A czasem to odpalam mandale. Ale zawsze robię to farbami. Inne techniki nie sprawiają mi takiej przyjemności.
7. Najbardziej chcę pojechać do Nowej Zelandii. Tam mnie jeszcze nie było. I takie mam myśli, że musi się to stać zanim pojawi się w naszej rodzinie dziecko, bo z małymi bobasami to raczej na taką długą podróż się nie wybiorę. Nie zrobię tego tym dzieciom:) To wymaga planu, głównie budżetowego. Zatem, czy to się stanie, nie mam pojęcie. Ale marzenie mam ;p
8. Od kilku już lat jestem w terapii. To nie jest temat nad którym nadmiernie chcę się rozwodzić. Może innym razem opowiem o tym dłużej. Chce tylko powiedzieć, że to jest cudowna rzecz na jaką się zdecydowałam. Dzięki temu jestem bardzo świadoma i silna. Już teraz byle co mnie nie powali. Myślę też, że nabrałam wiele odwagi, bo w innym razie, chyba biznesu bym nie robiła ;p Jak to kiedyś usłyszałam: „Najlepsza podróż jaką przeżyłam? W głąb siebie, podczas terapii”. Wiem, brzmi to dość podniośle, ale serio, tak jest. Czuję się bardzo wolna.
9. Raz jeden w życiu miałam długie włosy. Zapuściłam je na pierwszą komunię. Zaraz potem ścięłam. Chyba nie wymaga to większego opisu. Uwielbiam krótkie włosy. Są wygodne, szybko schną i nie muszę się nimi przejmować. Poza tym mam taką teorię, że jak je tak ścinam to dzięki temu też dobrze wyglądają (podcinanie końcówek i te sprawy). Nie pielęgnuję ich, nic z nimi nie robię właściwie, prócz mycia szamponem, rzecz jasna.
Dobra, a teraz przejdźmy do takich szybkich pytań:
10. Ulubiona książka? Kiedyś odpowiedziałabym, że „Kłamczucha” Małgorzaty Musierowicz. Uwielbiam jej książki, to całe moje dzieciństwo. Czytam je zawsze kiedy jest mi smutno i źle. I pomagają. Pewnie dlatego, że właśnie kojarzą mi się z beztroskim dzieciństwem, a wiadomo, że do tego czasu w naszym życiu zawsze się tęskni.
Dziś odpowiem, że to Pismo Święte.
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jakoś górnolotnie, albo, że mam ogromną wiedzę na jego temat. Dopiero je tak na serio poznaję. No i wpadłam. Dla mnie to przewodnik po życiu. Odkąd świadomie zaczęłam je czytać (czyli od jakiegoś roku), to się okazało, że właściwie ja się nie musę niczym przejmować. Wystarczy tylko słuchać zasad, które tam są spisane i już. Wiecie jakie życie jest prostsze! Nie mam żadnych dylematów moralnych, bo wiem co robić, ktoś dużo mądrzejszy to wie, wiec co ja się mam wysilać. Polecam wszystkim! Nawet tym niewierzącym! Np. Stary Testament, to są niesamowite historie. Z M się śmiejemy, że historie jak z telenoweli.
11. Ulubiony film? I tu niezmienne od lat „Amelia”. To ten film, który koi moją duszę. Przyznam się Wam do czegoś, jest tak, że ja generalnie nie lubię bardzo ciężkich filmów. Bardzo mnie one przytłaczają, stresują. Moim zdaniem życie jest wystarczająco ciężkie, samo w sobie i nie lubię sobie dokładać ciężkimi historiami. Film oglądam dla rozrywki i odprężenia. Jestem emocjonalna, więc łatwo przejmuję wszystkie emocje jakie są w filmach. Potem przeżywam je po kilka dni.
No dobra, zdarza mi się zobaczyć jakiś cięższy film, ale to bardzo rzadko.
Wracając do „Amelii”, lubię w tym filmie to, że główna bohaterka, sama robi swoje życie kolorowe i niebanalne. Nie działa oczywiście, jak inni, ale okrężnymi drogami, które mogą dziwić, albo fascynować. Mnie fascynują. Chcę, aby moje życie nie było banalne.
12. Ulubiona potrwa?
To jest najtrudniejsze pytanie. Jeść uwielbiam, to wie każdy kto mnie zna bliżej. Ostatnio trochę moja waga wymknęła się spod kontroli nawet. Ale to wszystko przez mojego męża, który robi dobre jedzenie. I te wieczory z nim spędzone przy jedzonku, na pewno nie pomagają. Obiecałam sobie, że wezmę się w garść. No i tak się staram już trzeci miesiąc….
A potrawa, to chyba jednak powinna to być jakaś pasta (makaron). Włoska kuchnia to to, co mogę jeść codziennie. Więc idąc dalej tym tropem, spaghetti bolognese niech będzie 🙂
Dobra, no to Twoja kolej. Podaj 3 fakty o sobie, żebyśmy się bardziej poznali. A jeśli masz do mnie jakieś pytania, to bez zastanowienia, zadaj je w komentarzu. Może chociaż podczas tej kwarantanny trochę sobie popiszemy 🙂
Pamiętaj, że codziennie nadaję również na Instagramie, gdzie pokazuję jak wygląda moja praca i podrzucam ciekawostki o materiałach.