Chce Ci pokazać mój tok myślenia, którym się posługuję produkując moje sukienki. Chcę Ci pokazać dlaczego szyję z dzianin. Właściwie trochę pokazać dlatego są takie fajne.
Po pierwsze wygoda.
Nie ma dla mnie nic ważniejszego (w takim fizycznym znaczeniu). No bo po co mamy się męczyć? Po co mamy chodzić w niewygodnych ubraniach? Albo butach? No błagam… Życie jest wystarczająco ciężkie, nie musimy sobie dokładać jeszcze ubraniami. 😉
A jak wiemy, dzianiny są bardzo wygodne. Dostosowują się do ciała i pracują razem z nim. Kiedy podnoszę rękę do góry, to nie podnosi mi się cała koszula i nie widać mojego brzucha, tylko materiał się naciąga i pracuje tak, że czuję się bezpiecznie.
Kiedy mam siedzieć w dżinsach cały dzień, to nie bardzo podoba mi się ta wizja. Ale już, jakbym miała siedzieć cały dzień w dresie, to nie mam z tym problemu.
Właśnie dlatego, że jest wygodny.
Wiecie jak najlepiej określić czy ubranie jest dobre?
Kiedy chodzimy w nim i nic nas nie uwiera. Kiedy nie czujemy się skrępowane, kiedy swobodnie możemy siedzieć, stać kucać i nic nam nie „wychodzi”, nie drażni i nie ogranicza ruchów.
Skoro ubranie nie dało o sobie znać przez cały dzień, to znaczy, że spełniło swoja funkcję. W końcu to ono ma nam służyć. 🙂
Po drugie – dobry materiał dla kobiet w ciąży
Dlaczego? Bo dzianina pracuje. Kiedy ciało się w ciąży zmienia, w niektórych miejscach powiększa, dzianina dostosowuje się do tego. Jest to też kwestia odpowiedniej konstrukcji. Ale nie czujecie się skrępowane, bo ten zapas rozciągnięcia się materiału jest na tyle duży, że nadal jest nam wygodnie. Kiedy ciało przytyje, to materiał sobie z tym poradzi (oczywiście do jakiegoś stopnia).
Po trzecie – mogę z niej zrobić sukienkę na każdą sylwetkę.
Mogę Cię zapewnić, że ten sam krój ale zrobiony z tkaniny nie wyglądałby tak dobrze na tylu różnych sylwetkach. Tkanina jest sztywniejsza i nie układa się „do ciała”, tak jak to robi dzianina.
Dzianina wiskozowa dopiero ma w tym aspekcie przewagę, bo ona właściwie „opływa” ciało. Moja kolekcja wiosenno – letnia jest właśnie wiskozowa. To jak ten materiał układa się na ciele, to bajka.
Najnowsza sukienka wykonana jest z dzianiny bawełnianej. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że nie znalazłam wiskozy wystarczająco grubej na jesienne dni.
Po drugie chciałam spróbować czegoś nowego.
Wiedziałam, już projektując, z jakich materiałów powstaną sukienki i od początku wiedziałam jak one będę układać się na ciele.
W ogóle to jest kolejna moja złota zasada! Najpierw materiał, potem reszta. Materiał jest najważniejszy. Jak już ten jest wybrany i odpowiedniej jakości, to można robić z niego cuda!
To właściwie tyle. Same widzicie, że w samych dzianinach można wyróżnić różne rodzaje, a to daje duże pole do popisu. Nie muszę rezygnować z głównych założeń marki – wygodne ubrania – żeby stworzyć zupełnie inną sukienkę. Bardzo to lubię w tych dzianinach. Ciągle coś fajnego w nich odkrywam. 🙂
To nie tak, że zamykam się tylko na dzianiny. Mogę Wam zdradzić, że mam już pomysły na wiosenne i letnie ubrania z bawełny, a może nawet lnu? Kto to wie, co z tego będzie… Kierując się zasadą, że najpierw muszę znaleźć odpowiedni materiał, zobaczę co tym razem dobrego znajdę 🙂
Aaaa i mam prośbę, napisz w komentarzu w jakich materiałach Ty najbardziej lubisz chodzić. Będę wdzięczna!
Ściskam Maria